POLITYKA HISTORYCZNA LEWICY
WSTĘP
Często przeciwstawia się naukową historię, opisującą, „jak to było naprawdę”, polityce historycznej, która instrumentalizuje przeszłość. Przeszłość jest jednak zawsze konstruowana z dzisiejszej perspektywy. Pisanie historii zawsze jest uwikłane politycznie. Historię można pisać z perspektywy narodu, ale także z perspektywy walk klasowych czy relacji między płciami. Wybór historii, jaką chcemy opowiedzieć, nigdy nie jest neutralny i wiąże się z ideałami, które chcemy realizować. Nie chodzi tutaj o przeciwstawienie różnorodnych opowieści twardym faktom — wiele prawdziwych faktów nigdy by nie zostało „odkrytych”, gdyby nikt ich nie bronił (np. prawda o mordzie w Jedwabnem). Dlatego potrzebna jest lewicowa polityka historyczna, która będzie konkurencyjna wobec prawicowej. Prawicowa polityka historyczna służy umacnianiu narodu, budowaniu jego dumy i jedności, kosztem wykluczenia wielu grup i ich historii, a także nadawaniu narodowi aury „odwieczności”. Prawicowa polityka historyczna potępia opresję narodową doświadczaną przez Polaków, ale pochwala uciskanie innych narodów — Ukraińców, Żydów, Litwinów. Lewicowa polityka historyczna musi służyć włączaniu różnych grup i ich historii, pokazywać procesy powstawania i przekształceń narodów, a także przypominać historię dawnych walk o wolność z różnymi formami opresji, nie tylko narodowej — walk robotników czy feministek.
Wezwania do polityki historycznej na lewicy często kwituje się hasłami, że lewica zainteresowana jest nie przeszłością, ale przyszłością, chce budować nowy świat i w odróżnieniu od konserwatystów nie musi podpierać się tradycją. W polskim pokomunistycznym kontekście takie sformułowania często były sposobem na uniknięcie oceny przeszłości i częścią procesu wpisywania lewicy wywodzącej się z PZPR w ramy porządku budowanego po 1989 roku. „Wybór przyszłości” chronić miał od ideologicznego zacietrzewienia i niepotrzebnych rozliczeń. Pozostawienie historii historykom pomóc miało w budowaniu racjonalnej wspólnoty, która bardziej zainteresowana będzie materialnym dobrobytem niż irracjonalnymi sporami o „kości i miedze”. Odwrócenie się od historii miało dwie zasadnicze konsekwencje. Po pierwsze lewica jest dziś w Polsce powszechnie utożsamiana z PRL-em który oficjalnie przedstawiany jest jako ustrój zbrodniczy, nieefektywny lub co najwyżej śmieszny. Po drugie, odwrócenie się od historii sprawiło, że jedyną politykę historyczną uprawia dziś prawica.
Wykorzystuje do tego zrozumiałą dla wszystkich opowieść o historii Polski jako dziejach narodu. Tysiąc lat temu, przyjmując chrzest, Polacy wchodzą na scenę historii jako chrześcijanie. Potem historia to heroiczna walka Polaków z naporem rozmaitych żywiołów. Polska jako przedmurze odważnie broni Europy przed kolejnymi falami wschodniego azjatyckiego barbarzyństwa: Tatarami, Turkami, Rosjanami. Europa tego nie docenia i zdradza Polskę, dokonując jej rozbiorów, wykorzystując do własnych interesów, a potem oddając ją Rosji. Polacy to naród szlachetnych rycerzy, którzy wciąż narażeni są na cierpienie za swój idealizm i poświęcenie. Historia narodu to wieczna walka Polaków o chrześcijaństwo i samostanowienie. W walce tej ukształtował się niezłomny polski patriotyzm i poczucie narodowej wspólnoty opartej na katolicyzmie. Prawica korzysta z powiązania nauk historycznych z państwem narodowym i wykorzystuje istniejące klisze dotyczące przeszłości do legitymizowania swojej polityki obrony interesu narodowego i dbałości o moralną czystość wspólnoty.
Zadaniem dla lewicowej polityki historycznej jest uwzględnienie tego, co w oficjalnej historii zostaje pominięte. Lewica zwraca się zatem w stronę ofiar i stara się zrozumieć mechanizmy, które doprowadziły do cierpienia i zbrodni po to, aby te mechanizmy przezwyciężyć. Lewicowa polityka historyczna zwraca uwagę na konflikty, które wykraczają poza wąską perspektywę narodową, i podkreśla rolę bardziej uniwersalnych konfliktów (np. konflikt klas czy płci). Lewicowa polityka historyczna nie jest jednak wyłącznie polityką nienarodową. Ma ona do odegrania ważną rolę w budowaniu wspólnoty, uzasadniającej swoje istnienie przez odwołanie się do innych wartości niż samo trwanie narodu. Lewicowa polityka jest próbą budowania nowego ładu, który będzie sprawiedliwszy, bardziej wolny i rozumny. Za każdym razem odpowiedzi na pytanie, co to znaczy sprawiedliwość, wolność i rozumność, udzielić trzeba jednak w zmieniającym się historycznym kontekście. Wykorzystanie historii w taki sposób sprawia, że nie służy ona już wyłącznie wspólnocie narodowej legitymizującej swoje trwanie, ale ludziom poszukującym realizacji ideałów wolności, równości i rozumności.
Doniosłą rolę w ukazywaniu cieni i białych plam narodowej historii Polski odegrała tradycja krytycznego patriotyzmu. Zwracała ona uwagę, że myślenie Polaków o sobie w kategoriach szlachetnych rycerzy i niewinnych ofiar przemocy jest niewystarczające i służy często przemilczaniu niechlubnych kart narodowej historii. Te niechlubne karty to przemoc wobec sąsiadów oraz mniejszości narodowych i etnicznych. Krytyczny patriotyzm zachęca do wspominania tego, co w historii Polaków bolesne i o czym Polacy chętnie by zapomnieli. Krytyczny patriotyzm przypomina m.in. eksterminację Jaćwingów, okrucieństwa wobec Ukraińców. począwszy od XVII wieku, udział w tłumieniu zrywów niepodległościowych innych narodów wraz z wojskami Napoleona (opiewana w narodowej mitologii szarża Kozietulskiego w wąwozie Somosierra skierowana była przeciw hiszpańskim powstańcom), prześladowanie Żydów czy wykorzystanie słabości Czechosłowacji w 1938 do zaanektowania Zaolzia.
Opowiedzenie o niechlubnych kartach przeszłości Polski jest próbą oddania sprawiedliwości ofiarom i ukazaniem mrocznego rewersu istnienia narodowych wspólnot, które często budowane są na nienawiści i przemocy wobec innych i obcych. Zwrócenie się w stronę przeszłości ma często charakter odkrywania białych plam naszej zbiorowej pamięci. Tak było w przypadku mordu w Jedwabnem, gdzie Polacy dokonali masowej zbrodni na swych żydowskich sąsiadach. Pamięć o tej zbrodni podaje w wątpliwość uspokajający obraz Polaków, którzy w miarę możliwości ofiarnie nieśli pomoc Żydom. Spór nie dotyczy tutaj jednak tego, czy Polacy w większym stopniu pomagali czy prześladowali Żydów. Idzie tutaj o pamięć o prowadzących do zbrodni mechanizmach, czyniących obecność sąsiadów rzeczą nie do zniesienia.
Uwypuklanie ciemnych i przemilczanych kart historii Polski poszerza zbiorową pamięć i pozwala uniknąć narodowej megalomanii. Ważne jest jednak, aby przedstawić odrębną opowieść o historii Polski, która wychodziłaby poza wizję narodową i jej krytykę.
Taka opowieść musi obejmować konflikty wewnętrzne i pojawianie się w historii nowych podmiotów ubiegających się o prawo do samodzielnego definiowania zasad uczestnictwa we wspólnocie politycznej. Taka opowieść jest opowieścią prawdziwie historyczną. Zamiast historii przedstawianej jako dzieje tego samego narodu mamy historię historyczną, gdzie wciąż pojawiają się nowi aktorzy gotowi odcisnąć swój ślad w historii.
Historia Polski opisywana z perspektywy narodowej jest przede wszystkim historią Polaków walczących z innymi narodami o zachowanie swej tożsamości. Perspektywa ta pomija sedno historii Polski, jakim jest dążenie do pogodzenia różnorodności. Ta historia miała swoje mielizny i zawiedzione nadzieje, dynamikę nadawały jej konflikty wewnętrzne, ale to właśnie ta opowieść łączy najwięcej wątków polskiej historii. Do polskiej historii należą Żydzi, Romowie, wypędzeni Niemcy i walczące o emancypację mniejszości seksualne.
Przykładem godzenia różnorodności może być Rzeczpospolita Obojga Narodów, twór, który powstał z unii dwóch państw i stworzył organizm łączący w sobie wielość języków, wyznań i narodowości. To właśnie to państwo w XVI wieku stało się schronieniem dla Żydów prześladowanych w Hiszpanii, Portugalii, Austrii, Niemczech i Czechach. To w Rzeczypospolitej Obojga Narodów podpisana została konfederacja warszawska ustanawiająca pokój między religiami i gwarantująca równe traktowanie obywateli niezależnie od wyznawanej przez nich religii. I Rzeczpospolita była jak na swe czasy państwem niezwykle demokratycznym. Król był wybierany przez szlachtę, która stanowiła około 10% ludności kraju. Wolność szlachecką często przedstawia się jako przyczynę klęski Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jest w tym z pewnością wiele prawdy, ale nie można pominąć równie ważnej przyczyny klęski, jaką było niezrealizowanie projektu zbudowania Rzeczypospolitej Trojga Narodów, która składałaby się także z Ukrainy.
Wola zmiany stosunków społecznych I Rzeczypospolitej pojawia się dopiero w Konstytucji 3 maja w 1791 roku. Konstytucja zrównywała mieszczan i szlachtę w prawach politycznych, a chłopom zapewniała prawną ochronę państwa. Projekt zawarty w Konstytucji 3 maja nie przełożył się na praktyczne zmiany, ale był ważnym elementem określającym wyobraźnię polityczną czasów zaborów.
Polski romantyzm, który kształtował silnie polską tożsamość narodową na początku okresu rozbiorowego, budował wizję odrodzonej wspólnoty bezpośrednio nawiązującą do wieloetnicznej i tolerancyjnej I Rzeczypospolitej. Polski mesjanizm nie miał megalomańskiego charakteru, ale przede wszystkim był próbą przetłumaczenia lokalnej historii na uniwersalny zamysł Boga. Polska miała być Chrystusem narodów, nie dlatego, aby państwo polskie odzyskało niepodległość, ale po to, aby wyzwolić mogły się wszystkie narody. Walka z mocarstwami była walką o uniwersalne prawo małych narodów do samostanowienia. Polski romantyzm nie celebrował polskiej odmienności, ale wprzęgał ją w ogólny projekt wyzwolenia ludzkości. Niepodległa Polska nie była celem samym w sobie, ale jedynie środkiem do zbudowania bardziej sprawiedliwego porządku międzynarodowego, gdzie przemoc i dominacja nie regulowałyby stosunków między wspólnotami.
Okres rozbiorów przynosi poważne konflikty klasowe, na które nie ma miejsca w zmitologizowanej historii narodu mężnie opierającego się obcej nawale. Najkrwawszym konfliktem klasowym XIX wieku była galicyjska rabacja. Chłopi brutalnie odreagowali wielowiekowy wyzysk i upokorzenie. Lekcja rabacji była traumatycznym doświadczeniem dla elit, ale zmuszała też do refleksji, że bez upodmiotowienia mas i włączenia ich w walkę o niepodległość nie będzie można zbudować nowego porządku. Od tej pory myślenie o wolności krąży także wokół tematu sprawiedliwości społecznej i równości.
To właśnie ten kontekst oprócz rozwoju kapitalizmu w Polsce towarzyszył powstawaniu polskiego ruchu socjalistycznego. Ruch ten staje się szczególnie aktywny podczas rewolucji 1905 roku, kiedy robotnicy wystąpili do walki o sprawiedliwy podział dóbr i niepodległość. Przeciwko nim stanęła zjednoczona polska burżuazja, endecja, kościół i carat. Walka o niepodległość, jak widać, dzieliła też Polaków w zależności od tego, za jakim modelem odrodzonej wspólnoty się opowiadali.
XIX wiek to moment pojawienia się kobiet jako podmiotu politycznego domagającego się uznania swych praw. I Rzeczpospolita była wspólnotą mężczyzn i dopiero po rozbiorach zauważono kobiety jako jej istotną część. Apelowano do nich, aby poniosły ciężary walki o niepodległość, ale ograniczano ich rolę do rodzenia dzieci i ich patriotycznego wychowywania. Polskie emancypantki podkreślały rolę obowiązku, a nie poświęcenia w oddaniu się narodowej sprawie. To decyzja indywidualnego sumienia miała decydować o zaangażowaniu, a nie rola płciowa, do której przypisane są specyficzne odruchy serca, takie jak skłonność do poświęceń.
Pod zaborami zarówno Polki jak i Polacy mieli ograniczone prawa obywatelskie, dlatego emancypantki domagały się uznania praw obywatelskich Polaków bez względu na płeć.
W 1917 roku delegacja emancypantek spotkała się z Piłsudskim, który kazał im czekać kilka godzin na mrozie. Spotkanie przyniosło jednak efekt i w dekrecie z 28 listopada 1918 roku ustanowiono prawo wyborcze dla wszystkich obywateli bez względu na płeć. Dzięki walce emancypantek w państwie polskim prawa wyborcze przysługiwać zaczęły kobietom wcześniej niż w wielu innych państwach europejskich (np. we Francji kobiety głosują dopiero od 1945 roku).
To dopiero koniec XIX wieku przynosi w Polsce nacjonalizm, który czerpie z popularnego na zachodzie darwinizmu społecznego. Nacjonaliści nie chcą budowy zróżnicowanego państwa, a polską tożsamość pozbawić pragną uniwersalnych zadań. Odwołują się do partykularnej wartości narodu, nawołują do egoizmu i realizowania narodowego interesu. Życie jednostki podporządkować chcą nadrzędnej wspólnocie. Swoje idee budują na niechęci do mniejszości i innych narodów. To jednak nie hasła nacjonalistów dominowały podczas odradzania się Polski w 1918 roku. Niepodległa Polska niosła nadzieje na powstanie obywatelskiej wspólnoty z prawem do godnego i sprawiedliwego życia dla wszystkich obywateli, niezależnie od przynależności etnicznej i wyznawanej religii.
W znacznej mierze dwudziestolecie międzywojenne zawiodło te nadzieje. Już początek istnienia II Rzeczypospolitej naznaczony jest nacjonalistyczną zbrodnią — Eligiusz Niewiadomski zabija pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta Gabriela Narutowicza, na którego nagonkę prowadzi endecja oskarżająca go o ateizm, przynależność do loży masońskiej oraz dyskredytująca jego mandat jako nieprawowity, ponieważ uzyskany głosami mniejszości narodowych.
Dwudziestolecie międzywojenne nie przyniosło też oczekiwanych zmian społecznych. Zamiast odważnej przebudowy stosunków społecznych Polska pogrążała się w stagnacji. W 1926 roku II Rzeczpospolita przestała być państwem demokratycznym i stała się dyktaturą prześladującą opozycyjne partie polityczne. Choć rządził obóz sanacyjny, to dynamikę polityce wewnętrznej nadawała endecja eskalująca nienawiść do Żydów i innych mniejszości narodowych.
II wojna światowa zadecydowała, że Polska trafiła w obręb wpływów Związku Radzieckiego i po krótkim okresie symulowania swobód politycznych zaczęło się budowanie systemu niedemokratycznego. Często działo się to przy użyciu brutalnych metod i przemocy. Polska Rzeczpospolita Ludowa nie była jednak, jak chce się dziś pamiętać, państwem bez społecznej legitymizacji i w stu procentach narzuconym przez obcą potęgę. PRL uzyskał legitymizację w 1956 roku wraz z dojściem do władzy Władysława Gomułki i nadziejami na polską drogę do socjalizmu. Polski Październik to początek detotalitaryzacji systemu. Źródłem poparcia dla PRL-u były realne reformy społeczne i obietnica modernizacji kraju. PRL odmienił Polskę bardziej niż dwudziestolecie międzywojenne. W PRL-u radykalnie zmieniła się struktura społeczna, Polska wyszła z feudalizmu i stawała się nowoczesnym społeczeństwem. Choć nie tak szybko jak wolne od dominacji radzieckiej społeczeństwa zachodnie.
Przed wojną na wsi lub w miasteczkach przypominających wsie żyło w Polsce 70% populacji kraju. Pod koniec lat 80. w większych miastach żyło już 60% ludności. Obietnica modernizacji stała się podstawą krytyki systemu z perspektywy świata pracy. Upominanie się o poziom życia było powodem organizowania masowych protestów robotników. Jeden z takich protestów przerodził się w masowy ruch Solidarności, który łączył żądania materialne z postulatami pluralizacji życia społecznego. Projekt Solidarności miał być alternatywą dla kapitalizmu i realnego państwowego socjalizmu. W ten sposób lokalny ruch stawiał przed sobą uniwersalne cele.
Jednocześnie PRL opierał swoją legitymizację na nacjonalizmie. Używał do tego straszaka w postaci zagrożenia niemieckiego wobec ziem zachodnich i nagonki antysemickiej. Edukacja obliczona była na uniformizację pamięci i wypieranie treści niezgodnych z oficjalną doktryną homogenicznego narodu polskiego.
Odpowiedzialnością za naród uzasadniony był stan wojenny, który położył kres masowemu ruchowi społecznemu świata pracy. Stan wojenny i krytyka „roszczeniowych postaw” robotniczych przygotowały grunt pod budowę systemu kapitalistycznego w Polsce, który ustanawiany był przez delegitymizowanie postulatów świata pracy i brutalną modernizację, nieliczącą się z kosztami społecznymi.
III RP, podobnie jak II, zawiodła nadzieje na budowę sprawiedliwszych stosunków społecznych i ładu demokratycznego, który obejmowałby coraz to szersze grupy ludzi. Polsce potrzebne jest spojrzenie w przeszłość i sięgnięcie do historii, która na przestrzeni wieków była próbą budowy porządku obejmującego różnorodne podmioty. Takim projektem była I Rzeczpospolita, taką wizję tworzyli romantycy,z takimi nadziejami odradzała się Polska w 1918, podobne oczekiwania pojawiły się wreszcie w 1989 roku. Taki właśnie impuls powinien przyświecać dziś budowaniu przyszłej Polski, jako przestrzeni realizacji marzenia o wolności, sprawiedliwości i różnorodności.