Krytyki Politycznej Przewodnik Lewicy — Idee, Daty i Fakty, Pytania i Odpowiedzi

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna

BARDZO PROSIMY O DRUKOWANIE DWUSTRONNE! :)

ALTERGLOBALIZM I POLITYKA MIĘDZYNARODOWA

WSTĘP

Lewicowa wizja stosunków międzynarodowych opiera się na poszanowaniu prawa międzynarodowego oraz multilateralnych (wielostronnych) relacjach między państwami. Dlatego też lewica uważa, że należy wzmacniać pozycję Organizacji Narodów Zjednoczonych poprzez jej reformę i demokratyzację, a także budować inne instytucje ponadnarodowe. Przykładem takiej instytucji może być Międzynarodowy Trybunał Karny (niestety, Stany Zjednoczone oraz ich najbliższy sojusznik Izrael nie chcą ratyfikować traktatu powołującego ten organ).

Dla lewicy wojna to wyjście ostateczne, które jest raczej porażką niż instrumentem polityki. Wojna jest problemem, a nie rozwiązaniem. Użycie konwencjonalnej siły militarnej do walki z terroryzmem jest nieskuteczne. Terroryzm należy zwalczać metodami policyjnymi przy szeroko zakrojonej współpracy międzynarodowej. Główną strategią terrorystów jest sianie strachu. Dlatego państwa powinny strach osłabiać, zamiast go potęgować. Wzbudzanie permanentnego poczucia zagrożenia zbyt często wykorzystywane jest do ograniczania praw obywatelskich i wolności jednostki.

Najważniejsze jest jednak przeciwdziałanie zjawiskom społecznym, które wpływają na wzrost popularności ugrupowań religijnych fundamentalistów i powiązanych z nimi formacji terrorystycznych. Dlatego dla współczesnej lewicy głównym wyzwaniem jest wypracowanie alternatywy dla neoliberalnego modelu globalizacji oraz stworzenie warunków dla ładu międzynarodowego opartego na poszanowaniu praw człowieka przy jednoczesnym respektowaniu kulturowej różnorodności. Takie cele stawia sobie ruch alterglobalistyczny.

Aby opisać, czym jest współczesny ruch kontestacji neoliberalnej globalizacji, należy cofnąć się do lat 80. ubiegłego wieku i wyborczych zwycięstw Ronalda Reagana w USA oraz Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii. To właśnie wtedy rozpoczyna się „rewolucja konserwatywna”, której celem jestem demontaż publicznych obowiązków państwa. Teoretycznego uzasadnienia dla tych przemian dostarcza ideologia neoliberalna, w myśl której należy ograniczać do minimum rolę państwa w gospodarce, ją samą zaś poddać maksymalnej deregulacji i prywatyzacji.

Pod koniec lat 80. neoliberalne recepty skodyfikowano w dziesięciopunktowym „konsensusie waszyngtońskim”, który zakładał deregulację, redukcję deficytu budżetowego, ograniczenie wydatków publicznych i pomocy socjalnej. Program był przeznaczony przede wszystkim dla krajów Trzeciego Świata. Miał on uruchomić wewnątrz gospodarek zadłużonych krajów mechanizmy pozwalające im w przyszłości spłacać dawno pozaciągane w bogatych krajach długi.

Po rozpadzie bloku sowieckiego neoliberalizm zdobył pozycję hegemoniczną na rynku idei, a promowany przez niego model społeczno-ekonomiczny zyskał miano nowej jedynie słusznej drogi.

Jak wyglądało w praktyce wprowadzanie neoliberalnych recept w krajach Trzeciego Świata czy w Ameryce Łacińskiej? Pod presją Międzynarodowego Funduszu Walutowego dane państwo otwierało swoje rynki przy jednoczesnym wycofaniu się z aktywnej polityki społecznej. Dokonywano szeroko zakrojonej prywatyzacji. Zyski z całej operacji zgarniały zagraniczne koncerny oraz lokalne elity. Rodzime rolnictwo i przemysł pogrążały się zazwyczaj w ruinie.

W efekcie zastosowania w wielu krajach neoliberalnych mechanizmów powszechne stały się takie zjawiska, jak:

  • wzrost siły rynków kapitałowych wyzwolonych spod kontroli państw;
  • zmuszenie państw do przyjęcia reguł gry kapitału, który ma swobodę wyboru miejsca lokalizacji;
  • ograniczenie demokratycznej kontroli nad decyzjami gospodarczymi, podporządkowanymi wymogom globalnej ekonomii;
  • zwiększenie siły ponadnarodowych korporacji, które wymuszają niekorzystne ze społecznego punktu widzenia zmiany w organizacji produkcji, na rynku pracy, a także regulacje dotyczące ochrony środowiska;
  • uzależnienie się państw od zewnętrznego kapitału spekulacyjnego i narażenie przez to gospodarek i walut na gwałtowne zachwiania;
  • monopolizacja poszczególnych sektorów gospodarek przez najsilniejszych graczy;
  • spadek poczucia bezpieczeństwa socjalnego obywateli, często wykluczenie;
  • rozwarstwienie majątkowe.

W proteście przeciwko tym zjawiskom powstaje oddolnie ruch alterglobalistyczny. Jest on także odpowiedzią na kryzys polityki partyjnej, a zwłaszcza kryzys tradycyjnych partii socjaldemokratycznych, które w latach 90. skapitulowały przed ideologią TINA („there is no alternative”, nie ma alternatywy — dla neoliberalizmu) i gorliwie kontynuowały politykę prywatyzacji i deregulacji.

Za symboliczne narodziny ruchu uważa się powstanie zapatystów w meksykańskim stanie Chiapas (w obronie lokalnej społeczności indiańskiej i przeciwko układowi NAFTA o wolnym handlu między Meksykiem, USA i Kanadą) w 1994 roku. Kolejną odsłoną była wielka manifestacja w Seattle w 1999 roku, która sparaliżowała szczyt Światowej Organizacji Handlu.

Ruch alterglobalistyczny (początkowo nazywany antyglobalistycznym) skupia przede wszystkim przeciwników neoliberalnego modelu, a nie samej globalizacji. Alterglobalistami są przedstawiciele różnych środowisk: ekolodzy, obrońcy praw konsumenckich, działacze na rzecz praw człowieka, feministki, związkowcy, a także reprezentanci rozmaitych nurtów lewicy. Ruch ten nie posiada instytucjonalnych struktur ani przywództwa. Jego aktywiści spotykają się na Światowych Forach Społecznych, gdzie wymieniają doświadczenia i dyskutują o strategii ruchów. Wspólnie organizują kampanie społeczne oraz protesty podczas szczytów WTO, Banku Światowego czy grupy G8.

Mimo wewnętrznego zróżnicowania można wyróżnić główne postulaty, które wydają się wspólne dla całego ruchu alterglobalistycznego:

  • Nowa polityka globalna. Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Światowa Organizacja Handlu w swej działalności ignorują cele społeczne i niekorzystne konsekwencje promowanych przez siebie procesów gospodarczych. Instytucje te cierpią na deficyt demokracji. Potrzebne są instytucje, które koordynowałyby wymianę towarów i usług i zapewniałyby jednocześnie przestrzeganie standardów socjalnych i ekologicznych oraz promowałyby zrównoważony model rozwoju w krajach Trzeciego Świata.
  • Opodatkowanie obrotów kapitałowych (tzw. podatek Tobina), które pozwoliłoby zapobiegać spekulacjom walutowym i pozyskać fundusze na cele społeczne.
  • Anulowanie długów krajów Trzeciego Świata.
  • Wprowadzenie globalnych standardów pracy poprzez włączenie tej kwestii do układów zawieranych w ramach Światowej Organizacji Handlu, tak by na kraje łamiące podstawowe prawa pracownicze można było nałożyć z tego powodu sankcje gospodarcze.
  • Sprawiedliwa wymiana handlowa. Przedsiębiorstwa funkcjonujące na skalę międzynarodową obligatoryjnie miałyby wykazać, że nie korzystają z pracy dzieci lub niewolników, że przestrzegają praw pracowniczych i ponoszą koszty rekultywacji środowiska naturalnego.

W jednym z wywiadów wybitny amerykański socjolog Immanuel Wallerstein, mówiąc o współczesnych podziałach politycznych, stwierdził: „Jedni są z ducha Davos, inni z ducha Porto Alegre”. Ci pierwsi to przedstawiciele biznesowego i politycznego establishmentu, broniący neoliberalnego status quo. Ci drudzy to alterglobaliści, którzy wierzą, że „inny świat jest możliwy”. Być lewicowcem na początku XXI wieku to nic innego, jak być alterglobalistą.

Od kilku lat najważniejsze postulaty alterglobalistów znajdują poparcie znanych ekonomistów — dysydentów wewnątrz liberalnego mainstreamu: noblisty z ekonomii 2001 roku Josepha Stiglitza, finansistów George'a Sorosa i Jeffreya Sachsa.