Krytyki Politycznej Przewodnik Lewicy — Idee, Daty i Fakty, Pytania i Odpowiedzi

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna

BARDZO PROSIMY O DRUKOWANIE DWUSTRONNE! :)

ZRÓWNOWAŻONY ROZWÓJ I EKOLOGIA

WSTĘP

Z HISTORII EKOROZWOJU

Lewica zawsze sprzyjała modernizacji. Z postępem nowoczesnej nauki i techniki, z rozwojem przemysłu i pojawianiem się nowych, nieznanych wcześniej dóbr, lewica wiązała nadzieję na poprawę bytu ludzi, na lepsze i sprawiedliwsze zaspokajanie ich potrzeb. Jednak rozwój gospodarczy miał również swoje ciemne strony: wiązał się z kolonializmem i bezwzględną eksploatacją robotników. W XX wieku nie rozwiązano wszystkich tych problemów, dodatkowo zaś dostrzeżono nowe, związane z tym, z czym dotąd wiązano nadzieje. Wydany w roku 1972 słynny raport Klubu Rzymskiego Granice wzrostu ostrzegał, że nieograniczona eksploatacja przyrody może powodować nieodwracalne straty i że zasoby planety mogą się wkrótce wyczerpać. Zaczęto poszukiwać alternatywnych modeli rozwoju. W ten sposób narodziły się idee ekorozwoju oraz „zrównoważonego rozwoju” (sustainable developement), głoszone początkowo przez ruchy nowej lewicy (instytucjonalizujące się z czasem w partie zielonych), a później wywodzące się ze staraj lewicy partie socjaldemokratyczne. Dzięki politycznej presji lewicy i organizacji ekologicznych koncepcje te stały się przedmiotem zainteresowania rządów oraz organizacji międzynarodowych.

Najczęściej przywoływana definicja „zrównoważonego rozwoju” pochodzi z tzw. raportu Brundtland, czyli raportu Światowej Komisji ds. Środowiska i Rozwoju (WCED) powołanej przez ONZ. Raport mówi o konieczności „rozwoju, w którym potrzeby obecnego pokolenia są realizowane bez umniejszania szans przyszłych pokoleń”. Komisję powołano, kiedy stało się jasne, że zagrożenia ekologiczne mają charakter globalny i w interesie każdego państwa leży zapobieganie im przez współpracę we wszystkich niemal dziedzinach.

Wyczerpywanie się zasobów surowcowych, skażenie powietrza, ziemi i wody, zniszczenie warstwy ozonowej i zmiany klimatyczne pokazały, iż dotychczasowy, rabunkowy model gospodarki prowadzi do podcięcia gałęzi, na której wszyscy siedzimy. Stało się jasne, że wzrost gospodarczy nie przekłada się automatycznie na polepszenie warunków życia i bezpieczeństwo. Konieczna jest „ekologiczna modernizacja” — taka, która pozwoli na podniesienie poziomu życia większości mieszkańców Ziemi, przy zachowaniu zasobów naturalnych i bogactwa gatunków.

Kolejne dokumenty ONZ doprecyzowały zasady i strategie zrównoważonego rozwoju. Zasady „Deklaracji z Rio” (podpisanej podczas „Szczytu Ziemi” w Rio de Janeiro w 1992) mówią o konieczności umacniania demokracji i rządów prawa; zapobieganiu konfliktom; wspólnej walce z biedą; wspieraniu rozwoju tzw. Trzeciego Świata przy równoczesnej ochronie środowiska naturalnego tego regionu; zwalczaniu eksportu „trującego” przemysłu do krajów biednych, zwiększonej odpowiedzialności krajów rozwiniętych, konieczności zmian wzorców produkcji i konsumpcji.

ISTOTA ZRÓWNOWAŻONEGO ROZWOJU I POLITYKI EKOLOGICZNEJ

Mówiąc najkrócej, zrównoważony rozwój polega na takim kształtowaniu polityki gospodarczej, aby obok wartości czysto gospodarczych uwzględniać także cele społeczne, ekologiczne i prawa człowieka. Wiąże się to z naciskiem na trzy kwestie. Po pierwsze na sprawiedliwość społeczną. Wzrost gospodarczy musi służyć rozwojowi społecznemu zarówno na poziomie poszczególnych państw jak i w skali międzynarodowej. Po drugie na minimalizację generowanych przez gospodarkę „kosztów zewnętrznych”. Po trzecie na troskę o bezpieczeństwo obecnego i przyszłych pokoleń.

Modernizacja zgodna z zasadą sprawiedliwości służy w pierwszej kolejności nie wzrostowi gospodarczemu, lecz rozwojowi społecznemu. Cele te jednak nie muszą być sprzeczne: zrównoważony rozwój zakłada, że wzrost gospodarczy powinien prowadzić do społecznego dobrobytu (m.in. zmniejszając rozwarstwienie społeczne, przeciwdziałając marginalizacji i dyskryminacji oraz dbając o jakość środowiska naturalnego). Różnicę widać wyraźniej, jeśli zestawi się najpopularniejsze wskaźniki dobrobytu. Wskaźnik produktu krajowego brutto (PKB) opisujący łączną wartość dóbr i usług wytworzonych w ciągu roku w danym kraju jest wyznacznikiem wielkości gospodarki, ale nie miarą dobrobytu społeczeństwa. Nawet przy uwzględnieniu liczby ludności, jak ma to miejsce w przypadku PKB liczonego per capita, jego wartość nie odzwierciedla rozwarstwienia dochodów w społeczeństwie, jakości usług publicznych, kosztów zewnętrznych produkcji, takich jak zanieczyszczenie środowiska. Lepszy pod tym względem jest wprowadzony przez ONZ wskaźnik rozwoju społecznego (HDI — Human Development Index), który oprócz PKB per capita obejmuje także średnią długość życia, współczynnik scholaryzacji i alfabetyzacji. Innym miernikiem społecznego dobrobytu jest wskaźnik nierówności społecznej Giniego mierzący faktyczną dystrybucję PKB w społeczeństwie (a więc to, czy bogactwo służy wszystkim obywatelom, czy tylko grupie uprzywilejowanych). Żaden z tych wskaźników nie jest „neutralny”. Decyzja o tym, co mierzyć, jest związana z przyjętą postawą polityczną i wyznawanymi wartościami. Dyskurs neoliberalny posługuje się danymi dotyczącymi wzrostu PKB, lewica uwzględnia szersze miary społecznego dobrobytu.

Uwzględnienie kosztów zewnętrznych w rachunku ekonomicznym nie służy jedynie urealnieniu pomiarów rozwoju społecznego. Jeżeli fabryka przynosząca zysk właścicielowi i dająca zatrudnienie części lokalnej ludności wytwarza dym i ścieki niszczące zdrowie wszystkich zamieszkujących w okolicy (oraz obniżające turystyczną atrakcyjność regionu), to do rachunku zysków i strat przedsiębiorstwa oprócz kosztów surowców, pracy i podatków doliczyć należy koszt rekultywacji środowiska naturalnego i koszty leczenia okolicznych mieszkańców. Takie postępowanie określa się mianem internalizacji kosztów zewnętrznych (służą jej np. regulacje prawne nakładające kary za zanieczyszczanie środowiska, łamanie praw pracowniczych itp.). Internalizacja kosztów zewnętrznych nie powoduje, że produkcja staje się nieopłacalna, a jedynie, że nie opłaca się produkcja szkodząca ludziom i środowisku. Dobrze przeprowadzona może skłonić producenta do zmiany działalności tak, aby ograniczyć koszty zewnętrzne (np. poprzez unikanie niszczenia środowiska naturalnego i narażania zdrowia i życia ludzi) w zgodzie z zasadą, że łatwiej jest zapobiegać, niż leczyć. W ten sposób dzięki demokratycznej kontroli biznesu produkcja opłacalna dla przedsiębiorcy i pracowników przynosi również korzyści społeczeństwu.

Zrównoważony rozwój wymaga też wielostronnej troski o bezpieczeństwo. Jak pisze Ulrich Beck, z rozwojem nowoczesnych technologii wiąże się coraz częściej nowy typ ryzyka, o którym nie można już powiedzieć, czy jest „wysokie”, czy „niskie”, gdyż jest po prostu niemożliwe do oszacowania. Chodzi przede wszystkim o technologie, w przypadku których nie można udowodnić ani tego, że są one niebezpieczne, ani tego, że są bezpieczne (za przykład mogą posłużyć afery związane z wprowadzaniem na rynek leków mających bardzo niebezpieczne skutki uboczne, np. preparatu antydepresyjnego zwiększającego skłonność do popełnienia samobójstwa oraz przypadki skażenia żywności w czasie jej przemysłowej produkcji: choroba wściekłych krów, afera dioksynowa w Belgii). Tego typu ryzyko wiąże się np. z żywnością genetycznie modyfikowaną (GMO). Ochrona ludzi przed takim ryzykiem jest szczególnie ważnym zadaniem lewicy. Zwłaszcza że często prywatne korporacje, kierujące się żądzą zysku, bagatelizują zagrożenie kosztem bezpieczeństwa całego społeczeństwa.

ROZWÓJ ZRÓWNOWAŻONY I POLSKA POLITYKATRANSPORTOWA

Hasła „zrównoważony rozwój” i „ochrona środowiska” coraz częściej trafiają do programów partii politycznych różnych orientacji. Jednak realizacja tych wartości jest spychana na dalszy plan. Konserwatywna prawica realizuje program, w którym najważniejszy jest interes narodowy, a ludzie czynią sobie ziemię poddaną. Prawica neoliberalna głosi, że życie jest tym lepsze, im więcej jest wolnego rynku. Gdy eksplodował konflikt wokół Doliny Rospudy, premier Jarosław Kaczyński stwierdził: „My musimy dbać o to, by polski rozwój był tani, bo tylko wtedy może być szybki”. Tak zdefiniowane cele powszechnie kojarzy się z modelem chińskim lat 90., będącym antytezą zrównoważonego rozwoju.

Zastosowanie idei zrównoważonego rozwoju można zilustrować na przykładach z dziedziny transportu:

Przykład antyzrównoważonej gospodarki to koncentracja na budowie dróg i autostrad przy jednoczesnym zamykaniu połączeń kolejowych w Polsce. Oznacza to zwiększenie emisji spalin i poziomu szkodliwego hałasu oraz zużycia nieodnawialnego surowca — ropy. Koszty zewnętrzne (koszty zanieczyszczeń, zmian klimatu oraz wypadki) ponosi całe społeczeństwo, choć tylko niektórzy posiadają samochody. Tylko zamożniejsza część społeczeństwa ma łatwy dostęp do komunikacji, w konsekwencji ta grupa ma lepszy dostęp do pracy, edukacji, kultury. W ten sposób rosną podziały i nierówności i pogarsza się stan środowiska, chociaż te same cele gospodarcze (transport towarów i osób) można by osiągnąć w sposób bardziej zrównoważony, na przykład modernizując kolej. Przykładem pozytywnym w dziedzinie transportu jest produkcja autobusów z elektryczno-spalinowym napędem hybrydowym, szybki tramwaj w Poznaniu (trasa bez skrzyżowań i konieczności zatrzymywania się między przystankami) lub sieć ścieżek rowerowych w Gdańsku, budowana w konsultacji z użytkownikami (dokładnie tam, gdzie są największe potrzeby komunikacyjne, a nie gdzie jest to najwygodniejsze dla miejskich projektantów).

ZRÓWNOWAŻONY ROZWÓJ I LEWICA

Z pozoru zasady zrównoważonego rozwoju nie muszą być lewicowe w sposób konieczny. Głębszy namysł dowodzi jednak, że trudno realizować je w ramach programu prawicowego. Zrównoważony rozwój wymaga perspektywy globalnej, nie narodowej; odejścia od filozofii bezwzględnej konkurencyjności w kierunku filozofii współdziałania. Wymaga solidarności i niwelowania nierówności. Wymaga interwencji państwa i organizacji ponadnarodowych, proekologicznych regulacji fiskalnych i prawnych.

Zrównoważony rozwój nie będzie możliwy, jeżeli państwa będą konkurować za pomocą obniżania podatków, standardów ekologicznych, warunków pracy. Potrzebny jest wspólny postęp, a to oznacza transfer wiedzy i technologii na zasadach innych niż rynkowe. Globalizacja przepływów kapitału wymaga globalizacji polityki demokratycznej, czyli międzynarodowych rządów prawa, wsparcia instytucji międzynarodowej jurysdykcji, prawa do informacji, wolnych mediów, powszechnego udziału w podejmowaniu decyzji. Podstawą zrównoważonego rozwoju jest zakończenie konfliktów o surowce oraz sprawiedliwy handel.

Lista działań, które powinna podjąć lewica, jest długa. Powinna ona obejmować zapewnienie politycznej stabilności sprzyjającej odpowiedzialnemu biznesowi, promowanie energooszczędnych i ekologicznych technologii, wzmacnianie organizacji kobiecych, konsumenckich, pracowniczych. Im większa stabilność i bezpieczeństwo, tym lepsza ochrona środowiska. Im mniej nierówności społecznych, tym więcej bezpieczeństwa. Im lepszy dostęp do edukacji i prawa, tym mniej nierówności. Zrównoważony rozwój wymaga integracji celów gospodarczych i działań proekologicznych, prodemokratycznych i prospołecznych. Alternatywą są konflikty społeczne i zbrojne oraz dewastacja środowiska — ich koszty na dłuższą metę przewyższają zyski z bezrefleksyjnego rozwoju.

Zrównoważony rozwój zależy od polityki państw i organizacji ponadnarodowych, ale też od indywidualnych wyborów. Konsumeryzm, czyli utożsamienie samorealizacji z posiadaniem i konsumpcją, stoi w sprzeczności z ideą zrównoważonego rozwoju. Demokratyczne państwo czy gmina nie mogą zabronić jeżdżenia samochodem terenowym po ulicach. Mogą jednak wprowadzić podwyższone opłaty za wjazd do miasta lub parkingi dla bardziej zanieczyszczających pojazdów, oddziałując w ten sposób na decyzje obywateli. Świadomy klient wybiera ekologiczne opakowania, towary podlegające recyklingowi, produkowane w firmach przestrzegających praw pracowniczych, położonych jak najbliżej miejsca zakupu, energooszczędne. Ale wymaga to m.in. przejrzystego systemu certyfikatów (rola państwa) oraz systemu recyklingu i odbioru starego sprzętu (rola producenta). Nawet najbardziej odpowiedzialny konsument polegnie, próbując oddać szklaną butelkę w Polsce.