Krytyki Politycznej Przewodnik Lewicy — Idee, Daty i Fakty, Pytania i Odpowiedzi

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna

BARDZO PROSIMY O DRUKOWANIE DWUSTRONNE! :)

WOLNOŚĆ I LIBERALNA DEMOKRACJA

PYTANIA I ODPOWIEDZI

Czy demokracja powinna reprezentować większość?

Oczywiście, że tak, nikt jeszcze nie wymyślił lepszej i skuteczniejszej metody podejmowania decyzji! Problem w tym, że nawet większość może się mylić, a szczególnie często jej się to zdarza, gdy próbuje ustalić, jaki model życia jest „jedynie słuszny” i rzekomo godny wprowadzenia środkami państwowego przymusu. Dlatego muszą istnieć zabezpieczenia (np. nadrzędny zakaz dyskryminacji grup mniejszościowych), które pozwolą uniknąć tyranizowania „odmieńców” przez „zdrową większość”.

Czy w państwie, gdzie większość stanowią ateiści, powinni oni mieć prawo do zakazania katolickiej mniejszości praktyk religijnych? I czy wspólnota demokratyczna musi określać, jak mają wyglądać wszystkie aspekty życia?

Większość powinna decydować o tym, co rzeczywiście wspólne dla wszystkich (np. o kształcie rynku), a nie o tym, co przebiega w sferze prywatnej (jak np. przekonania religijne), bądź o tym, co tworzą (choćby i publicznie!) autonomiczne jednostki (jak np. związki uczuciowe).

Czy jeśli demokracja realizuje prawa mniejszości, to tym samym dyskryminuje większość?

Sprzyjanie mniejszościom ma chronić je przed zdominowaniem przez silniejszą większość — skoro celem demokracji powinna być równość ludzi, i to równość więcej niż tylko formalna, to musimy przyznać słabszym „dodatkowe punkty”. Akcja afirmatywna w USA (dodatkowe punkty przy egzaminach na studia dla młodzieży z gett) nie spowodowała jakoś dramatycznego odpływu studentów z klasy średniej z uczelni. Poza tym, dlaczego swoboda jakiejś części społeczeństwa miałaby zagrażać większości? Czy publiczne manifestowanie jakiejś mniejszościowej tożsamości oznacza koniecznie krzywdę dla jednostek o tożsamości dominującej? Przecież geje nie nakazują osobom heteroseksualnym zmiany orientacji, dzieje się raczej odwrotnie!

Czy homofob ma prawo do wyrażania swoich opinii, a jeśli nie, to czy nie ogranicza to jego wolności?

Zakaz publicznych wypowiedzi o charakterze homofobicznym, podobnie jak np. antysemickich, stanowi oczywiście pewne ograniczenie wolności homofoba (bądź antysemity) — ale jest to konieczne dla zachowania tego, co jest istotą samej demokracji liberalnej: zasady, że wolność jednostki nie narusza wolności innego. Zakaz takich wypowiedzi to mniejsze ograniczenie wolności niż to, które jest w tych wypowiedziach proponowane. Liberalna ustawa aborcyjna narusza wolność fundamentalistów katolickich do narzucania wszystkim swojego światopoglądu, nie narusza jednak wolności kobiet — w tym wierzących — do podejmowania decyzji zgodnie ze swoim światopoglądem.

Czy usunięcie religii ze szkół narusza wolność osób wierzących?

Nie, ponieważ usunięcie religii ze szkół nie oznacza wprowadzenia zakazu jej praktykowania, a jedynie uwalnia instytucję publiczną od konieczności pracy na rzecz związku wyznaniowego, co zgodne jest z postulatem świeckości państwa. Poza tym religia poza szkołą w polskich warunkach nie utrudni katolickim rodzicom wychowania dzieci w duchu religijnym, gdyż instytucje Kościoła katolickiego są rozbudowane do tego stopnia, iż w wielu miejscach bliżej jest do kościoła niż do szkoły. Religia w szkole publicznej jest zresztą lekcją konformizmu raczej niż przygotowaniem do praktykowania wiary — samym katolikom powinno zależeć na uczynieniu wyznania kwestią świadomego wyboru, a nie — dostosowania się do większości.

Czy parytety są zgodne z zasadą równości politycznej?

O ile wątpliwości może budzić kwestia równości formalnej, o tyle musimy pamiętać, że postulatem demokracji liberalnej jest faktyczna równość możliwości, także w odniesieniu do partycypacji politycznej. W dzisiejszej sytuacji ważniejszy od pojedynczych przypadków, kiedy to mężczyzna pomimo zdobycia większej liczby głosów ustąpi miejsca kobiecie, jest problem nadrobienia gigantycznych nierówności szans udziału kobiet w polityce. Absurdem jest sytuacja, w której połowę społeczeństwa w Sejmie reprezentuje zaledwie 20 procent przedstawicielek. Wynika to z wielowiekowej dyskryminacji ekonomicznej i kulturowej, w związku z czym kobietom może paradoksalnie przysługiwać status „dyskryminowanej mniejszości” — choć nominalnie stanowią połowę społeczeństwa. Trzeba jednak pamiętać, że parytet może stwarzać złudzenie bezpośredniego przełożenia między reprezentowanym a reprezentantem (kobiety reprezentują kobiety, mężczyźni mężczyzn, kominiarze kominiarzy itd.). W sytuacji wielowiekowej dyskryminacji może to prowadzić do wygrywania przeciwko sobie „dyskryminowanych mniejszości”, jak ma to miejsce w przypadku kobiet negujących dyskryminację ze względu na płeć, których używa się do uciszania domagających się równych praw feministek.

Czy progresywne podatki nie są zabieraniem bogatym zgodnie z prawem zarobionych pieniędzy, a więc po prostu kradzieżą?

Nie, i to z kilku powodów. Po pierwsze, podatek jest ustanawiany drogą prawną na podstawie demokratycznej decyzji większości — w kwestii dotyczącej całego społeczeństwa, a więc objętej demokratycznym decydowaniem. Nie jest więc kradzieżą. Poza tym, demokratyczno-liberalne ideały wskazują na konieczność zmniejszania polaryzacji społecznej — elementarne poczucie sprawiedliwości i społecznej solidarności nakazuje, aby zamożniejsi wspierali tych, których logika rynku spycha na margines. Wreszcie, z podatków finansowane są nie tylko transfery socjalne, ale także budowa publicznej infrastruktury, z której korzysta całe społeczeństwo, w dużej mierze także jego zamożna część — dobre drogi i bezpieczne miasta zwiększają szanse na inwestycje i ułatwiają prowadzenie przedsiębiorczości.

Czy idee lewicowe skompromitowały się w gułagach?

Tym, którzy budowali gułagi, mogło się wydawać, że realizują idee lewicowe, ale miało to z lewicą tyle wspólnego, co inkwizycja albo wojny religijne z Chrystusem. Ustroje totalitarne wykorzystywały wszelkie idee do uprawomacniania przemocy (braterstwo, solidarność, patriotyzm). Nie znaczy to jednak, że idee te zostały skompromitowane. Idee lewicowe nie dopuszczają istnienia takich obozów jak gułagi, dopuszczają je różne idee rewolucyjne. Czy demokracja skompromitowała się w momencie zwycięstwa Hitlera w wyborach? Czy monarchia skompromitowała się w momencie, gdy Kaligula uczynił konia senatorem? Czy liberalizm skompromitował się w momencie, gdy Friedman i Hayek popierali dyktaturę Pinocheta?

Czy zapewnienie ludziom minimum materialnego (np. przez zasiłki) nie jest działaniem przeciwko ich wolności (do wyboru własnej drogi życia)?

Jeżeli ktoś nie chce przyjmować zasiłku, to nie musi tego robić. Natomiast ograniczeniem wolności jest nieposiadanie minimum materialnego (bieda), czego człowiek zazwyczaj sobie nie wybiera (ponieważ np. nie wybiera rodziny, w której się urodził).

Czy zdaniem lewicy wszystkie kwestie można i należy rozstrzygać w głosowaniu? Czy na przykład można by przegłosować ograniczenie wolności słowa?

Nie. To, co jest fundamentem ustroju demokratycznego, nie podlega głosowaniu, warunki istnienia demokracji nie podlegają negocjacjom ani głosowaniu.

Czy lewica powinna bronić prawa do badań nad komórkami macierzystymi?

Tak. Generalnie lewica broni wolności uprawiania nauki, wolności rozpowszechniania i dostępu do wyników nauki. Wolność uprawiania nauki w wyjątkowych przypadkach może być ograniczana (tak jak wolność słowa), np. jeśli chodzi o eksperymenty medyczne naruszające godność człowieka, zwłaszcza bez jego zgody. Według lewicy pewne rzeczy nie podlegają opatentowaniu, np. genom ludzki.

Czy lewica broni prawa do bezpłatnej edukacji?

Edukacja jest najlepszym mechanizmem awansu społecznego, w związku z czym powinna być powszechnie dostępna, w szczególności na poziomie przedszkolnym i szkolnym, ale również na stopniu wyższym. Edukacja to nie przywilej, lecz prawo. Pragnienie edukacji na stopniu wyższym jest i zdaniem lewicy powinno być coraz powszechniejsze, dlatego błędny jest argument, że skoro studiują nieliczni, to wszyscy obywatele nie powinni na to łożyć ze swoich podatków. Wprowadzenie odpłatności spowoduje, że kryterium przyjmowania na uczelnie będzie wyłącznie ekonomiczne, co może prowadzić do marnowania się talentów. A lewica sprzyja rozwojowi jednostek.

Czy ochrona mniejszości nie jest dla lewicy tematem zastępczym, a prawdziwie lewicowym tematem nie jest obrona np. praw pracowniczych i walka o polepszenie bytu biednych?

To pytanie z gatunku „czy lepiej myć ręce czy nogi?”. Lewica powinna dbać i o to, i o to.